...dla którego warto budzić się każdego, kolejnego dnia...

czwartek, 5 kwietnia 2012

day after day, czyli krótko mówiąc dzień po dniu...

Ach... Co za dni... Każdy nowy, kolejny podobny do poprzedniego... Dziwne...
Właściwie minął już rok, odkąd - niestety - nie pracuję. Szczerze powiedziawszy, nie mam pojęcia jak znoszę ten brak tego, co każdego dnia przynosiło mi poczucie - swego rodzaju - spełnienia, przynależności do jakiejś grupy - niezależnie od tego, jakie to było zajęcie, ale zawsze przynosiło dochody i możliwość rozwoju...Nie twierdzę, iż w chwili obecnej się nie rozwijam, wręcz przeciwnie, odkąd choruję zaliczyłam dwie sesje w ciągu jednego semestru, ukończyłam kurs fotografii cyfrowej, przeczytałam sporo książek - ogrom wolnego czasu umożliwił mi nadrobienie zaległości...w między czasie piszę pracę licencjacką, a niebawem obrona - aż na samą myśl mam tzw. gęsią skórkę... Ale jak mawiają od wieków "strach ma wielkie oczy", z pewnością będzie dobrze; nie tylko w kwestii obrony, ale i we wszystkich innych dziedzinach również-. Czyli krótko mówiąc nie cierpię na brak zajęć, czy też nudę, ale to nie to; brakuje tej normalnej codzienności...
W swoim dotychczasowym życiu pracowałam w kilku branżach, począwszy od handlu, a kończywszy na administracji... nie ukrywam faktu, iż tęsknie za tą codzienną bieganiną, która zresztą zaczynała się z reguły od porannej kawy, poprzez pracę, obowiązki domowe, uczelnię, - przeplatające się oczywiście posiłkami, o których nie trzeba mówić, gdyż jest to oczywiste ;) ... jestem malutki łasuchem, o drobnej posturze, ale za to uwielbiam gotować, tworzyć w kuchni co rusz to coś nowego. Prawdę powiedziawszy jest to miejsce w domu, które mogę nazwać swoim "Królestwem"... poza tym jak każdy mam jeszcze inne zainteresowania, hobby. Kolejnym z nich jest Fotografia; dosłownie kocham fotografować wszystko dookoła, utrwalać na zdjęciach nie tylko chwile, momenty godne zapamiętania, bądź uwiecznienia, by powracać do nich kiedy tylko będę miała na to ochotę... moi bliscy się śmieją ze mnie, ponieważ gdy dorwę się do aparatu, zapominam o świecie, to tj. dać dziecku nową zabawkę, która pochłonie je w całości-zupełności! Jest to cudowne uczucie, możecie mi wierzyć! Ale na tym się nie kończy, gdyż po powrocie do domu zrzucam wszystkie zrobione fotografie, po czym podlegają selekcji i obróbce, co pochłania mnie na równi z fotografią i daje mnóstwo satysfakcji, jak i radości...
Kolejna pozycja na mojej liście to Książki.... hmm... Poza  uzależnieniem od ich kupowania,  moim nałogiem jest oczywiście ich czytanie; mam swoje wybrane gatunki książek. Nie lubię tzw. pseudo miłostek - zapewne wydaje się to dziwne, bo w końcu jestem kobietą, a od lat wśród ludzi panuje przekonanie, iż Panie czytają tzw "babskie książki" - czyli potocznie nazywane romansidła... bleee... Ale za to ubóstwiam wręcz książki, które miały jakiś udział w przeszłości, które wnoszą coś w przyszłość, opowiadają o osobistościach znanych i mniej znanych, ich życiu i dlaczego wpisali się w historię, co zrobili i dlaczego są tacy a nie inni...
Przyszła kolej na Psychologię... ahh co bym dała za możliwość połączenia swojej pracy z tą właśnie dziedziną... moi bliscy znajomi - właściwie nie tylko - twierdzą, iż mają we mnie swojego prywatnego psychoterapeutę... brzmi to dość zabawnie, ale faktycznie tak jest... odkąd pamiętam pomoc innym, choćby poprzez rozmowę dawała mi mnóstwo radości, gdyż było - jest i z pewnością też będzie - to bezinteresowne; poza tym pomoc innym daje mi radość, skoro mam taką możliwość, to dlaczego miałoby być inaczej?!? Stąd też pomysł na stworzenie tego bloga...
Tak się zastanawiam, czy ktoś go czyta?!? Nawet jeśli nie, to mam nadzieję - może złudną -, że  z biegiem czasu link od tej właśnie strony dotrze do osób, które uznają tę stronę za coś wartościowego...




~~ Oliwia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz