...dla którego warto budzić się każdego, kolejnego dnia...

piątek, 23 listopada 2012

...happiness...?

Szczęście... Pojęcie to jest każdemu z nas dobrze znane, choć nie każdy jego doświadcza. Są osoby, które go nie zauważają, ponieważ są nazbyt zajęte sprawami typowo przyziemnymi, przez co nie dostrzegają mniejszego, bądź większego poczucia szczęścia, które otacza go w danej chwili, momencie.... Jednakże, czy oby na pewno zdajemy sobie sprawę z tego, co to tak na prawdę jest "szczęście"? Czy może jesteśmy na tyle narcystycznie, egoistycznie nastawieni do świata i ludzi (jednocześnie przysłaniając sobie poczucie szczęścia, radości, które wbrew pozorom niesie nam każdy kolejny dzień). Nie twierdzę jednak, iż muszą, czy są to "duże sprawy, rzeczy", które mogłyby, bądź byłyby w stanie nas uszczęśliwić, ale np. taka drobnostka, która potrafi rozpromienić, nawet ten cięższy dzień? Nie ważne jaka, ale jest... Dla każdego z nas to pojęcie ma inną definicję - i nie mówię tu o typowo słownikowej teorii -. To przecież zrozumiałe. W końcu każdy z nas w życiu czegoś doświadczył i widzi świat poprzez pryzmat swoich doświadczeń, tzw. bagażu, jednak - może zabrzmi to zbyt naiwnie - wierzę, iż mimo wszelkich przeciwności, które napotykamy doświadczmy tego uczucia każdego, nowego dnia. Warto czasem otworzyć szerzej oczy, spojrzeć na świat, ludzi i to co znajduje się wokół nas... "Beatus, qui prodest, quibus potest – Szczęśliwy, kto pomaga, komu może".
~~Oliwia

niedziela, 11 listopada 2012

...rozważania z "centrum" dowodzenia...

Patrząc codziennie na ludzi przechodzących obok mnie, spieszących się do pracy, szkoły, na uczelnie, czy gdziekolwiek indziej, zastanawiam się jak żyją, o czym myślą w danej chwili, jakie są ich priorytety, marzenia, jakimi są ludźmi, kim są?... Nie wiem dlaczego, skąd i jakim dziwnym "cudem" w mojej głowie kłębią się - tak dziwne i niepohamowane - myśli?...Może po prostu prowadzę wewnętrzną analizę życiowych wyborów, rozterek, problemów, jakie w obecnych czasach trapią ludzi w różnym przedziale wiekowym, wywodzących się z różnorodnych środowisk. A może czuję taką wewnętrzną potrzebę ich rozwikłania, bądź staram się znaleźć odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania, które nie zawsze są jawne, a raczej bywają tematem tabu... Reasumując: każdy z nas ma swoje problemy, z którymi boryka się na co dzień i niekoniecznie dzieli się nimi z bliskimi. Dlaczego? Może po prostu nie chcemy ich martwić. Albo dochodzimy do wniosku, iż uzewnętrznianie się nie musi być konieczne, bądź poniekąd może być w pewien sposób "zdradliwe"... W końcu jesteśmy tylko ludźmi... "Vita mancipio nulli datur, omnibus usu – życia nikt nie otrzymuje na własność, lecz wszyscy do użytku"
~~ Oliwia